16 kwietnia 2008 23:54 | ID: 396
17 kwietnia 2008 08:35 | ID: 398
23 kwietnia 2008 19:52 | ID: 591
23 kwietnia 2008 20:30 | ID: 599
24 kwietnia 2008 16:43 | ID: 637
25 kwietnia 2008 00:07 | ID: 654
25 kwietnia 2008 14:50 | ID: 666
3 stycznia 2016 16:17 | ID: 1269083
Sięgnęłam do wątków z 587 strony (25.04.2008). Zaciekwiły mnie wypowiedzi na powyższy temat.
Nie wiem jak bym się zachowała w takiej sytuacji ale czytałam wiele artykułów, wypowiedzi lekarzy, którzy twierdzili, że nie ma " śmierci mózgu". Znane są przypadki powrotu do życia osób uznanych za zmarłe. Dlatego m.in. pogrzeby odbywają się w trzeciej dobie (w islamie w dniu śmierci).
http://www.pch24.pl/horror-transplantacji---smierc-mozgowa-nie-istnieje-,11726,i.html
Podobnych wypowiedzi można znaleźć wiele. Temat jak najbardziej do dyskusji
3 stycznia 2016 17:28 | ID: 1269084
Transplantacja to cud i dar miłości Wielu ludziom ratuje życie Śmierć mózgowa to decyzja lekarzy, a nie jednego lekarza Księży teoria to podważa Kierują się swoimi prawami i podważają teorię lekarzy Mam koleżankę po przeszczepie nerek Cała rodzina już nie żyje bo nie mieli takiej możliwości jak ona Dzieci rodzą się chore i dzięki przeszczepom odzyskują zdrowie Jestem wierząca , ale nie fanatyczką i nie wierzę w teorię księży tylko lekarzy Pan Bóg dał ludziom rozum więc z niego korzystają
3 stycznia 2016 18:07 | ID: 1269086
Tak dla jasności wypowiadający się ksiądz jest dr medycyny.
3 stycznia 2016 18:43 | ID: 1269092
Sięgnęłam do wątków z 587 strony (25.04.2008). Zaciekwiły mnie wypowiedzi na powyższy temat.
Nie wiem jak bym się zachowała w takiej sytuacji ale czytałam wiele artykułów, wypowiedzi lekarzy, którzy twierdzili, że nie ma " śmierci mózgu". Znane są przypadki powrotu do życia osób uznanych za zmarłe. Dlatego m.in. pogrzeby odbywają się w trzeciej dobie (w islamie w dniu śmierci).
http://www.pch24.pl/horror-transplantacji---smierc-mozgowa-nie-istnieje-,11726,i.html
Podobnych wypowiedzi można znaleźć wiele. Temat jak najbardziej do dyskusji
Często decyzja nie jest łatwa... a trzeba ją podjąć szybko..
3 stycznia 2016 20:38 | ID: 1269113
oczywiscie :) mam już podpisaną zgode :)
4 stycznia 2016 09:15 | ID: 1269174
Transplantacja, według mnie, to dar miłości pod warunkiem, ze jest swiadoma zgoda żyjącego człowieka bez zabijania go- tak uważam, jak ten ksiądz z artykułu.
Te kilka tysięcy z rejestru sprzeciwów to również ja, mój maż i dziecko, nosimy przy sobie pomniejszone ksero potwierdzenia wpisu do rejestru sprzeciwów. I nie boję się o tym mówic, bo skoro mam prawo wyrazic sprzeciw to nie jest to przestepstwo.
Prawo nasze jest tak skonstruowane, że jeśli nie ma sprzeciwu w spisie, to jest domniemana zgoda i nawet rodziny pytac nie trzeba, jesli więc ktos leżałby w szpitalu, a rodzina miałaby przyjechac nastepnego dnia, bo mieszkałaby na drugim końcu Polski, tymczasem potrzebne byłyby narządy na "już, teraz", nikt by rodziny nie pytał, tylko sprawdziliby, czy sprzeciwu nie było.
Myślicie, że jak będziecie miec wypadek gdzieś w polu, umrzecie, przyjedzie karetka, lekarz stwierdzi zgon, to wasze organy pójdą do przeszczepu? Bzdura, nastąpi juz wstępne stężenie krwi i po zwłoki przyjedzie karawan. Jesli ktoś umrze w karetce, a nie będą mieli specjalistycznego sprzetu do wycięcia, to również zwłoki pójda do karawanu, jak nie pod szpitalem, to bywa, ze i w polu, bo nie raz takie przypadki opisywane byly w gazecie. Mrozi mnie, gdy jedzie do wypadku straż, policja, karetka, a za nimi karetka do przeszczepów... Kto wtedy pyta rodzinę o zgode?
Ja uważam, ze człowiek żyje, dopóki serce bije, a tymczasem narządy pobierają po kilku podpisach, gdy jest człowiek a 5 minut później ten sam człowiek po kilku podpisach, nadal w takim samym stanie dostaje środki zwiotczające mięsnie (przeciwbólowych nie dostaje, bo przepisy zabraniają po stwierdzonej smierci) i tną go, chociaż jeszcze serce bije.
Znam bezpośrednia relację człowieka, który leżał na łózku i słyszał, jak konsylium wyliczało, co i jaki organ pójdzie do jakiego miasta, po co ratowac człowieka, który nie ma władzy, żeby nawet oczy otworzyc szeroko? Ile walki w sobie miała ta osoba, zeby po kilku godzinach ruszyc jednym palcem na uścisk matki...
Zabrana ze szpitala do innego na własny koszt rodziny osoba odzyskała władzę w ciele, tylko musiały zadziałac leki które zmiejszyły obrzęk mózgu.
Nie człowiekowi jest decydowac o dacie mojej smierci.
Tak jak ten ksiądz z artykułu- popieram transplantację za życia, np. pobranie nerki, kawałka wątroby dla kogoś spokrewnionego. Choc mam swiadomośc, ze taka nerka po przeszczepie popracuje maksymalnie 5-7 lat i nzów bedzie potrzebna kolejna, o tym również sie nie mówi, wiele osób mysli, ze ktos dostanie nerke i bedzie życ z nia kolejne 50 lat. Niestety nie, ale gdybym miała taka nerke podarowac dziecku, mojemu lub z rodziny, też bym ja dała, wiedząc, ze to tylko na pare lat, z osoba po 60tce-70tce zastanawiałabym się.
Popieram również podarowanie krwi, choc honorowym dawcą nigdy nie będę, mam za niskie wyniki, np. hemoglobine całe zycie na poziomie 12,1 gdzie dla honorowych dawców jest juz od 13,5. Ale mogę byc dawcą ze wskazaniem, wtedy niskie wyniki nie bedą przeszkadzac, nawet wtedy grupa krwi nie będzie istotna, bo liczy się "litr za litr".
Popieram podarowanie szpiku, tyle, że na razie "bujam się" z hormonami tarczycy, muszę doprowadzic poziom do normy, a wtedy bedę mogła się zgłosic do bazy dawców szpiku.
Mam nadzieję, że nie zachoruje na serce, ale gdyby tak się stało, wolałabym odejsc w spokoju, niż życ dalej ze swiadomoscia, że kogoś musieli dla mie zabic.
4 stycznia 2016 09:24 | ID: 1269178
Mój szwagier z przeszczepioną nerką żył jak się nie mylę ponad 15 lat, choroby go się imały i 2 lata temu zmarł... nie z powodu nerki ale miał udar podczas zabiegu koronografii, pożył jeszcze kilka dni i... odszedł... Przed całym tym zabiegiem lekarze zakwalifikowali go do ponownego przeszczepu lecz jednak już tego nie doczekał...
4 stycznia 2016 09:25 | ID: 1269179
W przypadku rodziny na pewno miłości, ale w przypadku kogoś obcego to po prostu racjonalna i współczująca postawa.
4 stycznia 2016 09:45 | ID: 1269200
Mój szwagier z przeszczepioną nerką żył jak się nie mylę ponad 15 lat, choroby go się imały i 2 lata temu zmarł... nie z powodu nerki ale miał udar podczas zabiegu koronografii, pożył jeszcze kilka dni i... odszedł... Przed całym tym zabiegiem lekarze zakwalifikowali go do ponownego przeszczepu lecz jednak już tego nie doczekał...
Osoby dorosłe rzeczywiście moga dlużej z nową nerką pozyc, choc jak sama widzisz- był juz zakwalifikowany do ponownego przeszczepu.
dzieci rosna, rozwijają się, przechodza burze hormonalna, nerka niestety szybciej się zuzywa. Do tego dochodzi dyscyplina, chory po przeszczepie musi juz do końca zycia regularnie zazywac leki, dzieci nie zawsze sa tak zdyscyplinowane, zwłaszcza około wieku buntu. Najbardziej znany przypadek kolejnej kwalifikacji do przeszczepu to córka Salety, która już po 5 latach znów zaczeła jeździc na dializy, lekarze podejrzewaja, ze to przez to, ze nie zawsze regulanie brała leki.
Dorosły człowiek jest bardziej zdyscyplinowany, choc i to nie jest regułą.
4 stycznia 2016 12:04 | ID: 1269323
Ja mam takie samo zdanie jak Tigrina. Dać krew, szpik, nerkę owszem. Syn jak skończył 18 lat jest krwiodawcą i zarejestrowanym dawcą szpiku. To popieram, bo to jest pomoc. Natomiast przeszczepy organów od "zmarłego"(?) - nie jestem przekonana. Wielu naukowców mówi, że nie istnieje pojęcie "śmierci mózgu", że wiele osób odpowiednio leczonych (ale to koszt) wraca do życia i zdrowia. Poza tym istnieje duże prawdopodobieństwo "handlu organami" .
4 stycznia 2016 12:16 | ID: 1269330
Ja mam takie samo zdanie jak Tigrina. Dać krew, szpik, nerkę owszem. Syn jak skończył 18 lat jest krwiodawcą i zarejestrowanym dawcą szpiku. To popieram, bo to jest pomoc. Natomiast przeszczepy organów od "zmarłego"(?) - nie jestem przekonana. Wielu naukowców mówi, że nie istnieje pojęcie "śmierci mózgu", że wiele osób odpowiednio leczonych (ale to koszt) wraca do życia i zdrowia. Poza tym istnieje duże prawdopodobieństwo "handlu organami" .
no niestety handel tez jest organami ...
4 stycznia 2016 16:28 | ID: 1269395
Ja mam takie samo zdanie jak Tigrina. Dać krew, szpik, nerkę owszem. Syn jak skończył 18 lat jest krwiodawcą i zarejestrowanym dawcą szpiku. To popieram, bo to jest pomoc. Natomiast przeszczepy organów od "zmarłego"(?) - nie jestem przekonana. Wielu naukowców mówi, że nie istnieje pojęcie "śmierci mózgu", że wiele osób odpowiednio leczonych (ale to koszt) wraca do życia i zdrowia. Poza tym istnieje duże prawdopodobieństwo "handlu organami" .
no niestety handel tez jest organami ...
Tak też się dzieje z abortowanymi płodami-są sprzedawane np.firmom farmaceutycznym. Tak, że duża w tym rolę ma KASA!!!
4 stycznia 2016 17:48 | ID: 1269408
Może nie całkiem na temat, ale poniższy film udowadnia jak mało wiemy o mózgu i jego pracy. Skoro lekarze mylą się w takich przypadkach to skąd pewność, że ich stwierdzenie "śmierci mózgu" jest pewne. POLECAM widziałam kiedyś ten film w TV.
27 lutego 2016 21:29 | ID: 1285232
Czytam relację Glorii Polo:"Trafiona przez piorun"- chociaż dotyczy to innego tematu- mówię tu, bo to kolejny opis śmierci "kliniczneJ". Autorka doznała praktycznie spalenia przez piorun i lekarze namawiali na odłączenie aparatury, bo jest to kosztowne, a ona i tak umrze. Na szczęście miała siostrę lekarkę i nie zrobili tego.
Każdy powinien te zapiski przeczytać. Krótka informacja tu: http://www.granice.pl/ksiazka,trafiona-przez-piorun,278562
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.