Niektórzy mówią, że jako matka ma specjalne hormony po to, żeby móc nie spać, prowadzić dom i zajmować się dzieckiem bez zmęczenia.
Zdolność do uprawiania polityki była cechą nobilitującą i kulturotwórczą - i zarezerwowaną dla mężczyzn. Ciało kobiety z powodu zbyt niskiej temperatury nie wytwarzało szlachetnego nasienia, jedynie krew - i to kiepskiej jakości, z przetworzonych "pozostałości pokarmowych". Organizm kobiety - twierdził Arystoteles - może być jedynie inkubatorem dla nowego życia, a nie jego inicjatorem. Życie przekazywane jest przez mężczyznę, który nie dość że jest szczęśliwym posiadaczem fallusa, to jeszcze ma jądra; kobieta ma zaś wyłącznie macicę, która - kiedy nie żywi płodu - wędruje po organizmie, powodując histerię i inne nieszczęścia.
Kobieta i mężczyzna są co prawda równi - mówi się dziś często - ale mają inne "powołania". Budowa narządów rozrodczych powiązana jest bowiem nie tylko z cechami psychicznymi, ale i powinnościami moralnymi, hierarchią wartości, trybem życia, codziennymi czynnościami. I tak, z powodu posiadania macicy i piersi, kobieta jest powołana nie tylko do macierzyństwa, ale również do posłuszeństwa oraz wykonywania czynności, które "z natury rzeczy" nie pasują do narządów i powołania mężczyzny.
Mężczyzna "z natury rzeczy" powołany jest do czynności wyższych, które mają charakter publiczny, związane są z prestiżem, wynagrodzeniem, cieszą się sławą etc. Nawet kiedy mężczyzna zabija, o ile czyni to w imię obrony tej struktury społecznej, której jest centrum, to ma to wysoką wartość moralną - w przeciwieństwie do macierzyństwa, które ma jedynie wartość symboliczną. Mimo bowiem wielu deklaracji lepiej się żyje "patriotom" i tym, którzy zajmują się krzewieniem "patriotyzmu" w naszej kulturze, niż wielodzietnym matkom. Te nie posiadają ani sławy należnej patriotom, ani apanaży czy honorariów branych przez wojujących zwolenników tradycyjnego modelu rodziny.
znalezione w gazecie wyborczej, takie wspolczesne poglady