ZŁA ZIMA
Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
Szczypie w nosy, szczypie w uszy
Mroźnym śniegiem w oczy prószy,
Wichrem w polu gna!
Nasza zima zła!
....
A my jej się nie boimy,
Dalej śnieżkiem w plecy zimy,
Niech pamiątkę ma!
Nasza zima zła!
Kto z Nas nie zna tego wiersza Marii Konopnickiej? Chyba wszyscy go znamy. Wspólnie potrafimy zagrać na nosie Pani Zimy i cieszymy się, gdy za oknem pada śnieżnobiały pyłek.
Jesteśmy obecnie w trakcie ferii. Jak na razie są to wyśmienite zabawy na śniegu? Ale zacznijmy od początku.
Nasze pierwsze kroki skierowane były w strony, które zamieszkują dziadkowie Naszego syna. Brum brum i już jesteśmy w Pacanowie.
Przywitał Nas serdecznie Koziołek Matołek, który z przyprószoną od śniegu bródką stoi dzielnie przy drodze Kielce-Tarnów. Pierwsza myśl:"Ferie zapowiadają się wyśmienicie."
Duża warstwa śniegu pozwalała na zaplanowanie każdego dnia.
Tydzień minął nam na spacerach po ogrodzie i zabawy z kotami oraz dłuższymi wyprawami. Musze zdradzić wam tajemnice,że dziadkowie mają nowego mieszkańca. Jest nim bałwanek, który zamieszkał na końcu ogrodu. Do tej pory stracił już jedno oczko i dziwnym trafem, ktoś zaopiekował się jego nosem, ale dumnie stoi i pilnuje by nic nie przeszkadzało zwierzątkom posilić się w ogrodowym karmniku.
Tropienie śladów na śniegu i rozpoznawanie ich, do kogo należą to dziedzina jednego wujka. Ooo...To jeden z edukacyjnych pomysłów na spędzenie czasu na śniegu, który pojawił się bez planowania..
Czy ktoś z Państwa jeździł na workach z górki? Hym?.. Chyba nie ma takiej osoby, która mieszkałaby Na wsi i tego nie robiła. Dlatego też w te ferie podtrzymaliśmy tradycje. Nie jednokrotnie pakowaliśmy na sanki nasze bagaże w postaci: nart, kijków, butów oraz obowiązkowo przywiązywaliśmy worek z sianem. W bliskiej okolicy dziadków nie ma odpowiedniej górki, dlatego spacerkiem idąc przez wieś kierowaliśmy się na Górkę w Zaborówku.
Idąc dzielnie i pchając sanki widzieliśmy w oknach twarze osób, które ze zdziwieniem przyglądały się Nam- wędrowcom.
Kiedy doszliśmy na miejsce zaczęła się zabawa:) Zjazd na Workach i na nartach.
Nie chcąc się chwalić, ale ja prawie 30-letnia kobieta też oddałam się tej przyjemności. Jeden zjazd z górki i człowiekowi przypomina się dzieciństwo jak samemu czekał na czas ferii. Na naszych twarzach na dobre zadomowił się uśmiech. Nie chce umieszczać zdjęć z mojego zjazdu, bo wstyd mi i Państwo miałoby problem by pozbyć się uśmiechu a raczej śmiechu. Powiem tylko,że po takim zjeździe musiałam wytrzepywać z pod bluzki zbrylony śnieg.
Dla osób, które mają w planach ten sposób zabawy chce przekazać ważną informacje. Worek musi być gruby i foliowy. Jeśli nie mamy takiego po nawozach można wykorzystać zwykły, ale należy założyć na niego gruby worek budowlany.
Jeśli zdarzyła nam się zabawa na drodze to tylko w bezpiecznym miejscu, jakim jest odcięty praktycznie od świata las, przez który przebiega droga. Jako,że mało, kto odważna się tam wjeżdżać jazda z górki była niesamowita. Jednak i tak pod czujnym okiem rodziców.
Był jednak taki dzień,ze pogoda troszkę popsuła nasze plany. Ale, od czego ma się babcie? Na podwórku powstał piękny zjazd,na którym Syn mógł zjeżdżać na nartach do woli.
Syn się bawił a mama traciła zbędne kalorie pomagając dziecku znaleźć się na szczycie górki:) Czy to nie idealne rozwiązanie i dobra współpraca?
A w brew pozorom górka była dosyć wysoka, dzięki czemu Syn miął świetne miejsce do nauki jazdy na Nartach.
Jak widać na zdjęciu - zabawa odbywała się do późnych godzin wieczornych.
Po powrocie do domu, czy to z wyprawy, czy zjazdu z górki w domu czekało na Nas pyszne domowe kakao.
Teraz jesteśmy juz w Kielcach i tu też nie mamy zamiaru się nudzić:) Czekają na Nas górki i pagórki oraz lodowisko. mamy zamiar odwiedzić Kadzielne na której powstał piękny lodospad. Ach tyle jeszcze rzeczy do zrobienia:)