Jaka jest nasza rzeczywistość każdy widzi. Do wielu rzeczy już się przyzwyczaiłam. Nie szokują mnie gołe półdupki czy pokazywanie połowy majtek podczas klęczenia... a raczej kucania w kościele. Nie szokują mnie osoby przychodzące na mszę w klapkach i szortach - oczywiście nie podoba mi się to, ale już nie szokuje, przez te kilka ostatnich sezonów przyzwyczaiłam się, ale...
Wczoraj, w niedzielę byłam na mszy o 17.00. Przed kościołem stała kobietka - na oko 30-35 lat z dziewczynką, może 7-letnią. Oczywiście obie były ubrane jak na plażę, ale nie o tym chcę pisać. Kobieta miała w rękach smartfona (pewnie teraz jest taka moda, że zamiast torebki nosi się takie urządzenia ). Kilka razy widziałam, że "bawiła" się urządzeniem, przewijała ikonki, ale wprost osłupiałam jak... przyłożyła urządzenie do ucha, drugą ręką zasłoniła usta i zaczęła rozmawiać! Przyznam, że sporo widziałam, ale to mnie zszokowało I chodzącego po składce kościelnego chyba też, bo zrobił wielkie oczy jak to zobaczył
Od razu sobie pomyślałam jaki "dobry' przykład daje swojemu dziecku. Przecież dziecko widząc mamusię rozmawiającą podczas mszy przez telefon, uzna, że jest to rzecz normalna i też będzie tak postępować!
Czy teraz ludzie naprawdę nie potrafią odpowiednio się zachowywać? Czy nie ma żadnych granic w tym co można, a czego nie?