Siedzimy sobie wieczornie z mężulem i syńciem. Cent puszcza na kompie jakieś smutasy.. No to mu mówię żeby zmienił bo mnie piosenka dołuje. Zmienił! Ale nastepna była tak krzyliwa, że znów zawetowałam!
No i sie doczekałam...
Słucham a Mój kochany mąż puścił mi "Mój jest ten kawałek podłogi...nie mówcie mi co mam robić"
Nie ma jak subtelna aluzja!!!;)
I jak go nie kochać???:D A przecież mogłaby by być z tego kłótnia hehehehe;)
A u Was jak jest słuchacie muzyki razem? Macie takie same gusta muzyczne?
I jakie osiągacie kompromisy w tej dziedzinie:)?