Mieszkamy w malym domku wielorodzinnym. W naszej klatce, mieszka 6 rodzin. Naprzeciwko nas mieszka Polka, i Marokanin. W sumie tak oko w oko, widizalam tylko jego, ja tylko kiedys raz przelotem. To lokatorzy sprzataja klatki. Nie ma jakis konktretnych dyzurow, po prostu ma byc kazdemu przyjemnie. Zauwazylam, ze na odcinku od nas do kolejnego pietra, sa czeto pety. Ja z Pawlem nie pale, nad nami juz nie ma nikogo, wiec jedynie sasiedzi z naprzeciwka pozostaja. Kurcze, rozumiem, ze ma byc czystko, kazdy dba o swoj rewir powiedzmy, czyli swoje pietro i polpietro, ale bez jaj, ze mamy byc takimi syfiarzami, i rzucamy pety na klatke. Zastanawiam sie co zrobic? czy lekcewazyc czy jakos porozmawiac?