Janusz Palikot pracuje nad nową ustawą dającą prawo do dobrej śmierci. Już we wrześniu zamierza przedstawić jej projekt w sejmie i rozpocząć debatę na ten temat - informuje dziennik "Polska". W swoim projekcie Janusz Palikot dzieli prawo do tzw. dobrej śmierci na pasywne i aktywne. Pasywne wiąże się z prawem do przerwania przez osobę świadomą długotrwałego leczenia, które nie przynosi żadnych efektów. Tu Palikot przywołuje przypadek osoby papieża Jana Pawła II, który odmówił przyjmowania leków.
Sprawa - jego zdaniem - komplikuje się jednak, kiedy w takiej sytuacji znajduje się człowiek nieświadomy. – Wtedy powinni decydować lekarze. Jeśli podczas trzykrotnie przeprowadzonego badania uznaliby, że dalsza terapia nie ma sensu, można by przerwać leczenie – mówi poseł Palikot.
Natomiast kwestii czy decyzję za chorego mogłaby podjąć rodzina, a nie lekarze, poseł jeszcze nie rozstrzygnął. W jednym, jak i drugim przypadku sprawę rozwiązałby testament życia - zaznacza poseł. Sporządzenie takiego dokumentu można dokonać dopiero po trzydziestym roku życia i zastrzec konkretne sytuacje, w których konkretna osoba nie życzy sobie, aby przedłużać mu życie. Dokument złożony u notariusza miałaby moc prawną i obowiązywał zarówno lekarzy, jak i rodzinę.
Dużo więcej kontrowersji budzą natomiast kwestie tzw. aktywnego prawa do śmierci. Tutaj też poseł Palikot wyodrębnił dwie grupy chorych. Pierwsza to ciężko chorzy, którzy proszą lekarza o zastrzyk śmierci. Druga grupa to pacjenci, którzy latami są w stanie śpiączki. Zdaniem Palikota, powinna istnieć możliwość odłączenia takiego pacjenta od aparatury. Pozostaje tylko pytanie, kto miałby taką decyzję podjąć: rodzina, lekarze, a może jedni w porozumieniu z drugimi. – zastanawia się poseł Palikot.
Sądzicie, że to przejdzie? Czy Pan poseł robi to zamieszanie w dobrej wierze czy może to koleja próba zwrócenia na siebie uwagi?