yto i ja opiszę swoje :)
Pierwszy poród 3 dni przed terminem z OM. zaplanowany w domu. wstaję rano i mówię do męża: ja dzisiaj urodzę- mimo, ze nic mi jeszcze nie dolega skurcze regularne od 17.00. po 20stej przyjeżdża położna. rozwarcie na 3 cm gdzie tu do 10??!! boli. bole krzyżowe, paskudne, na szczęście mąż masuje plecy i jakoś leci. chodzę, kręcę biodrami, biorę przysznic....22.30 odchodzą wody. jeszcze 45 minut parcia i jest nasze szczęście. rodzę w pozycji stojącej pochylona do przodu i oparta o oparcie fotela ;) mała ma 3570g i 52cm. 10pkt. od razu dostaję ją w ręce. robi welkie oczy i zaczyna wrzeszczeć ;) dostaje cyca i błogi spokój. tak sobie siedzimy czekamy na łożysko. krocze całe, kilka drobnych otarć, bez nacięcia, bez medykamentów.
Drugi poród 4 dni po terminie z OM. zaczyna się nieśmiało od rana, choć nie wiem czy to TO wiem śmieszne, bo rodziłam już wcześniej, ale tym razem taka pewna nie jestem..na wszelki wypadek kontaktuje się z położną. postanawia przyjechać. godzina 8.30 bada mnie 1cm rozwarcia, ale skurcze nieregularne, więc nie można tego przyjąć za początek porodu. czekamy. na 11 mam jeszcze wizytę u swojego ginekologa(mały miał zarzuconą pępowinę na kark, jak ręcznik kąpielowy). połozna decyduje żeby iść. jedziemy z mężem, w aucie skurcze częssze, ale nadal nieregularne i niezbyt bolesne. lekarz bada i mówi 2cm! robi usg, dziecko bez z,mian szacowana waga 3,5 kg, więc git. pępowina ma zejśc z karku w trakcie porodu. radzi iść na spacer, jedziemy po psa i idziemy do pobliskiego parku. spacerujemy godzinkę, skurcze są refgularne w końcu!
wracamy do domku. decyzja- głodni!!! zamawiamy pizzę. długo czekamy na nią, między czasie skurcze co 5 minut, niezbyt bolesne. staram się chodzić, kręce biodra,mi, żeby nieco pomóc maluchowi.
jest pizza! po 14stej przyjeżdża, zjadamy, skurcze się nasilają położna pyta :"to co jemy i rodzimy?" ja na to "oczywiście"! godzina 14.40 badanie- 3cm....buuu tak mało??? idę siku, a w łazience skurcz za skurczem, przez 15 minut. wychodzę, a połozna "badamy", ja "znowu???przecież dopietro było???" bada....5cm!!!!
boli okrutnie, tym razem, bóle brzucha, a nie kkrzyżowe i dla mnie te brzuszne 100 razy gporzsze, bo plecy można masować, a brzucha nie.....boli jakby mnie ktoś kroił piłą na pół. idę pod prysznic, aa mąąż wychodzi z psem. stoję sobie pod cieplutkim strumieniem, ból nieco znośnioejszy i czuję, potrzebę parcia! ale jak to, przecież to dopiero 5cm! w głowie mam"nie przeć bo szyjke rozwalę" staram się opanować, ale nie daje rady. polożna decyduje wychodzimy spod prysznica. wychodzę., pomaga mi się powycierać, akurat wchodzi mąż. zdezorientowany, bo przed chwilą było 5cm, a ja w pełnym kontakcie!
wchodzimy do pokoju, stoję, opieram ręce na kanapie. słyszę pyk i podchodzą wody. parcie. ciężko idzie. młody nie chce wyjść. mąż podtrzymuje mnie pod pachy, siedzi na kanapie a ja ni to kucam ni to stoję. szarpię mu nową kosuzle i martwię się, że mu ją podrę :D położna mówi, że mały nie może wyjść, bo jak się kończy skurcz party to on się cofa. radzi, abym świadomie parła (tak jak w szpoitalu każą- nabierz powietrza i ciśnij ;)) no więc próbuję. udaje się. 10 minut ciężkiego parcia, ściskania mężowsiej koszuli i jest.
16.10- synuś, pierwsza myśl, ale brzydki lekko niebieski. pępowina zakręciłą się wokółszyi igo przytrzymywała. połozna mówi., że gdyby nie ta pępowina to pewnie wyskoczyłby jak z procy. płacze, więc wszysko ok. kolor wraca. dostaje 8pk, potem 9 i po 5 minutach ma już 10tkę. ssie cyca, ja idę siku i pod prysznic, bo goąco, spocona fe ;) mierzenie: 59cm! wow, przy córce to kolos, mąż móewi: "ooo taki długi to pewine ze 4kg", ja na to"chybaś oszalał! ja nie dałabym rady urodzić tych 4 kg!". klata 36,5cm. na wagę, a tam niespodzianka... 3930g! wow.
krocze bez draśnięcia, a taki chłop....łożysko bez problemu, posadziliśmy na nim drzewko ;)
kobiety w mojej rodzinie miał bardzo ciężkie i traumatyczne porody, ja nie, wię nie ma reguły ;)
mogę rodzić.
dzięki temu, że rodziliśmy domu, nie musiałam się rozstawać z córcią. ma czas porodu pojechała do babć, a wieczorkiem już wróciła :)