W gospodarce niedoboru brakowało wszystkiego. Nawet i bez świąt pustych półek nie brakowało..
„Pod licznymi placówkami handlowymi kolejki ustawiły się na długo przed otwarciem – donosił „Express Wieczorny” pod koniec lat 80. – Tak było i w Supersamie, gdzie pierwsi klienci działu mięsnego zjawili się już przed godziną ósmą! Spodziewali się dobrego zaopatrzenia i nie zawiedli się. W dziale mięsnym był pełen wybór. W Samie – pomarańcze, cytryny, rodzynki i migdały. Nie brakowało amatorów na kurczaki, kaczki, indyki i gęsi sprzedawane wewnątrz obiektu”. W sklepach pojawił się nawet poszukiwany olej sojowy – chociaż był sprzedawany tylko po butelce na osobę. W latach 80. telewizja emitowała wypowiedzi zadowolonych klientów. „Jak pani ocenia zaopatrzenie przed świętami?” – reporterka odpytywała kobietę stojącą w zbitym tłumie przed kasą. Ta zerkała niepewnie w stronę kamery i recytowała: „Dobrze oceniam, dobrze. Trzeba było troszeczkę postać, ale kupiłam kawałek szynki, kiełbasę, a nawet rodzynki”.
Ech.. to był czasy.. pomarańcze jadało się tylko na święta, nawet w prezentach można było je znaleźć.. czy byliśmy szczęśliwsi? Mieliśmy więcej czasu dla siebie i rodziny?