Wzloty i upadki Maniuśki i jej rodzinkiKategorie: Rodzicielstwo, Praca i kariera Liczba wpisów: 125, liczba wizyt: 245793 |
Nadesłane przez: Maniuśka dnia 02-04-2014 01:21
Ciężki czas nastał dla nas. Tuż tuż Wielkanoc, a my odwiedzamy grób dziadka. Nie tak miało być, jeszcze się mnie pytał co na zajączka małej ma kupić. Szkoda ,że nie widzi tej radości Julki teraz, jak się pięknie nauczyła jeździć na rowerze. Wiem, napewno pękał by z dumy. Nakręciłam filmiki, chciałam mu je pokazać. Ale za chwilę doszło do mnie ,że po co. Może to banalne, ale on nas widzi z góry i jestem pewna że jest mu tam dobrze. A przynajmniej taką mam nadzieję!! Wiem też napewno ,że ochrania nas:) Ktoś powie, przecież to był tylko dziadek Twojego męża. O nie! Nigdy się z tym nie zgodzę. To był mój dziadek! Od pierwszego dnia kiedy Go poznałam, był mi bardzo bliski:) Teraz jak wspominamy sobie wszystkie te anegdoty z nim związane to aż szkoda, że nam ich nie opowiada! Jak ogrywał chłopaków w karty bo oszukiwał. Jak facet jadący opryskał Go kałużą jak szedł do kościoła. Dziadek za nim poszedł i z tej złości urwał mu lusterko. Aż wkońcu facet mu powiedział ,że policja go złapie i zabiorą dowód. To dziadkowi zrobiło się faceta żal i dał mu kasę na nowe lusterko!! To był człowiek tak dobry i uczciwy ,że innego na świecie nie znajdzie. Teraz już napewno nie znajdzie...:(
Drażnią mnie zachowania ludzi po śmierci bliskiego człowieka. Zachowują się jak złodzieje. Złodzieje, we własnym rodzinnym domu. A to to zabiorą a to tamto. Dzisiaj minął tydzień od pogrzebu , a już mieszkanie zostało " spenetrowane" i pozabierane to co komu się przyda. Ja się pytam: Gdzieś Ty człowieku był, jak ten Ktoś jeszcze żył. Czemu wtedy o te rzeczy nie prosiłeś, nie zabrałeś ich?! Przykro jest mi na to wszystko patrzeć. Nie będę brać udziału w rodzinnych - złodziejskich akcjach. Są rzeczy dziadka- które mu podarowaliśmy. Mogliśmy w niedzielę już je zabrać. Ale nie chciałam, przynajmniej nie teraz, wszystko jest dla mnie za świeże. One mają tam swoją duszę, żyją życiem dziadka. Zdjęcia, kalendarz, laurki od Julisi dla pradziadka. Niech leżą, jeśli będę musiała je zabrać to zabiorę. Zabezpieczę je w pudełku pamiątek z dzieciństwa Julki. Ale nie teraz...
Rana po oparzeniu się wygoiła. Tzn został małej placek jakby strup odpadł. Nie wiemy czy blizna zostanie, mamy chronić ją przed słońcem i tyle co do wskazówek z dalszym postępowaniem. W szkole zaczynają się już zaliczenia, liczne prezentacje i wiele wiele innych. No cóż, w czerwcu mam egzamin licencjacki. Do niego też już muszę się przygotowywać. Tylko jakoś czasu brak.
Siedzę w domu bez pracy, dzień mija za dniem. Za kilka dni Wielkanoc, dobrze by było się jakoś do niej przygotować. Muszę umyć okna w dużym pokoju, ale pogoda póki co nie dopisuje na tyle by je umyć. Obmyślam koncepcję przystroju mieszkania, kupię wierzbę i na niej powieszę jajka. Kupię juz teraz, to do Wielkanocy pąki wyjdą. Będzie kolorowo i ładnie. Wiele rzeczy w tym tygodniu już zrobilimy, samochód naprawiony, fotelik do samochodu zakupiony, ja się obkupiłam. Prezent od zajączka obmyślony. Myślę ,że od nas będzie to zestaw Playdoh z ciastoliną. Od tygodnia czeka na mnie sterta prania do wyprasowania i nie mam weny. Albo zasypiam szybko, albo siedzę bezczynnie tak długo jak teraz. Zresztą nie mogę spać ostatnio, jestem rozdrażniona, zła i jakoś tak mi wszystko idzie nie po myśli. Rano wstanę i zawiozę małą do żłobka, lada moment złożymy dokumenty do przedszkola. Mam nadzieję, że dostanie się do przedszkola które mamy bardzo blisko domu. Oby!!
No nic, smęcę. Wiem. A obiecałam sobie że robić tego nie będę. Ale wiem że w Was mam trochę swoich powierników, że mogę się wygadać i wy mnie jakoś zrozumiecie...
Nadesłane przez: Maniuśka dnia 27-03-2014 23:37
Pisałam Wam w ostatnim wpisie ,że z dziadkiem nie najlepiej... No i się stało. Umarł człowiek którego darzyłam wielkim szacunkiem, którego kochałam jak własnego dziadka. Człowiek który dzień w dzień chodził w koszuli z krawatem i w spodniach na kant. Człowiek który przyjął mnie tak ciepło jak swoją prawdziwą wnuczkę:)
Chodzi mi teraz po głowie mnóstwo wspomnień...
Np takie jak pierwszy raz Maciek mnie do niego zawiózł, akurat była z nami jeszcze moja młodsza siostra. I dziadek się spytał Maćka, co za dzieci mu przywiózł...heh
Wspomnienia jak brał swoją prawnusię na ręce i był taki szczęśliwy
Jak otworzył nam kiedyś drzwi, stojąc w koszuli i krawacie a na biodrach uwieszony fartuszek :) to był śmieszny widok:)
Jak dzwonił i pytał. Krzyczał jak mówiłam mu ,że Julka jak miała ok. rroku zjadła całą pałkę kurczaka, że ją zapasiemy itd...
W pamięci mam też ostatnie rozmowy z dziadkiem... życzył mi powodzenia na egzaminie, prosił mnie bym poszła dalej na studia.
No i zapytał się czy będziemy chcieli mieć jeszcze dziecko. Obiecałam mu wtedy, że jeśli będzie synuś to napewno będzie Tomasz, po pradziadku:) Był zaskoczony, pytał dlaczego. Odpowiedź była prosta. Takiego człowieka jak on nie ma nigdzie na świecie!
A teraz wspomnienia mi tylko zostały, a to boli. Julka wie, że dziadek jest u Bozi, że aniołki go pilnują ale nie może pojąć gdzie dziadek się fizycznie znajduje.
Brat teściowej chce już sprzedać mieszkanie, zabiera już jakieś rzeczy po dziadku. A to mnie wkurza. Ledwie go pochowaliśmy a oni już na szybko wypierają to z pamięci...a to jest przykre. Własnie takie chore licytacje...
Dzisiejszy wpis może nie jest wesoły, ale chciałam to zrobić dla pamięci dziadka....
Dziadku...żałuję że już nie ma CIĘ z nami, już nie powiesz do mnie Marylka...już nikt tak nie powie!:(
Nadesłane przez: Maniuśka dnia 20-03-2014 20:11
I co się dziwić...że dzieci pyskują, że rzekomo są nie wychowane. Ale przykład mają z góry!!
Dzisiaj byliśmy na wizycie kontrolnej u chirurga z tą oparzoną rączką. Tak się stało,że byliśmy pierwsi w kolejce , ale lekarza nie było bo miał wezwanie na oddział. No i czekaliśmy. Stanęła kobieta wiek ok. 35 lat. Nie zapytała się nawet czy my też w kolejce czy coś. Podchodzi do niej syn i cytuję : 'Weź idź stąd i mnie nie wkur..." Chłopak ok 13-14 lat. No nic, pomyślałam " fajna matka" wcisnęła się nam przed kolejkę, ale nie miałam siły się kłócić bo i co mi to da...jeszcze mnie wyzwie? Ale babka się nie zarejestrowała także kazali jej się wrócić do rejestracji i w sumie miałam satysfakcję ,że ją cofnęli.
Następna dziewczyna z dwójką dzieci, dziewczynka była w wieku szkolnym, chłopiec na oko 4 lata. No i odzywka mamusi: odejdź, nie kocham Cię już!! zostaw mnie, wkurwi...sz mnie! przestań pierd....! No już tego przetrawić nie mogłam, więc zwróciłam jej uwagę no bo to aż uszy i serce boli. A baba na mnie naskoczyła, że się wtrącam ,że za lepszą się mam. A no nie mam, ale uważam że szacunek i dzieciom się należy to raz, a dwa to w miejscu publicznym jesteśmy gdzie wokoło mnóstwo biegających dzieci które chłoną jak gąbka. Całe szczęście była już nasza kolej do lekarza. I na takiej wymianie zdań się skończyło.
Dzisiaj stwierdziłam jednoznacznie ,że albo ludzie są nienormalni że się tak odzywają do dzieci, albo my że się tak nie odzywamy!!
Nie uważam się za lepszą, ja też klnę ale nie przy małej i z umiarem który przypada zachować się kobiecie przyzwoicie!!
A tak poza tym to Julka dzisiaj miała dobry dzień bo została obkupiona w nowe bluzeczki, opaski do włosów i nową płytę DVD ze Shrekiem 3- ulubioną bajką Julisi
No i dziadek nadal nie tyka jedzenia...:(