Nadesłane przez: aldragorost
dnia 02-03-2010 11:54
MANIFA Za tydzień pół świata będzie świętować Dzień Kobiet. Męskie pół. Bo kobiece raczej nie będzie miało na to czasu. Jaki odsetek kobiet siadłby przed telewizorem z puszką piwa w reku, nogami założonymi na stół i oddał się błogiemu lenistwu w ramach świętowania? Znikomy. Większość będzie ciągnąć siaty z zakupami, odbierać dzieci ze szkół i przedszkoli, gotować obiady, prać i sprzątać. A świętująca połówka globu, wracając po niejednej już połówce, uroczyście wniesie do domu zmiętolony kwiatek i z bełkotliwym pozdrowieniem na ustach złoży hołd swojej Kobiecie. Świętując nie swoje święto. W tym świętowaniu zmieniło się tyle tylko, że róża zastąpiła goździk i nie ma już spędów w przyzakładowych stołówkach celem odebrania paczki rajstop, zjedzenia pączka i popicia go oranżadą… Niektórzy mogą pomyśleć, że oto wynaturzenia kolejnej obłąkanej feministki, której wąs gęsto sypnął się pod nosem i swoje, powstałe na skutek niespełnienia w kobiecej roli, frustracje chce wyładować na Bogu ducha winnych mężczyznach, pisząc, jakie to poszkodowane są Kobiety. Nic bardziej mylnego. Po prostu wystarczy dobrze obserwować i wsłuchać się w to, co Kobiety mówią, żeby dostrzec, że ich głównym problemem nie jest to, ile kilogramów zakupów wniosą do domu czy ile czasu spędzą w kuchni. Problemem jest to, że coraz częściej Kobiety dotyka samotność w tłumie. Problemem jest brak komfortu, że ktoś ich wysłucha. Nie rozwiąże problem, tylko wysłucha i postara się zrozumieć. Od kobiet wymaga się wszechstronności, operatywności na wszystkich polach. Nie pozwala się nam być słabymi kobietkami, aby za chwilę wytknąć, że jest w nas więcej męskości niż w mężczyznach. Skoro jednak apele o wsparcie i pomoc pozostają bez odpowiedzi, więc po co prosić? Zastanawiające jest to, że Kobietom często zarzuca się braki intelektualne, a to Mężczyznom trzeba pokazywać palcem, co jest bardzo niekulturalne, gdzie powstaje problem. Kiedyś w jednej z kreskówek, dom Kopciuszka był oznaczony mnóstwem pulsujących neonów i strzałek tylko po to, aby gapowaty Książę nie przeoczył go na drodze do szczęścia. Potrzeby Kobiet są dla wielu Mężczyzn jak przepowiednie Nostradamusa. Takie trudne i skomplikowane i w ogóle o co chodzi? A dopiero, jak się wydarzy, to okazuje się, że to było takie proste i wszystko można było uratować. Wystarczyło tylko pomyśleć. Cóż. Pozostaje żal po stracie i zrozumienie, że nie docenia się tego co się ma, póki się to ma. Stawia się kobiety na piedestale jeden dzień w roku. A pozostałe? Mija się je jak powietrze, wiedząc, że zawsze są i spełniają swoją rolę, nie zastanawiając się ile wysiłku w to wkładają. Ostatnio przeczytałam w Wyborczej, jak jeden policjant, który przebywał na urlopie ojcowskim stwierdził, że siedząc z dziećmi tydzień w domu był bardziej zmęczony niż po tygodniu służby. No tak. Ale Kobiety „siedząc” w domu są nadal niedoceniane i stawiane nisko w hierarchii wartości zawodowych. Jeżeli ktoś chciałby lepiej zrozumieć Kobiety, to zawsze może sięgnąć po prozę Janusza L. Wiśniewskiego. To swoiste kompendium wiedzy na temat tego, czego nam potrzeba do szczęścia. A potrzeba niewiele. Tylko kogoś, kto nas słucha, a nie tylko słyszy. A jeżeli ktoś uważa, że nasze troski, tak zwane babskie duchowe rozterki, to fanaberie, bo tu się młotkiem macha w fabryce, żeby zarobić, a nam głupoty przychodzą do głowy, to z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że ten ktoś jest tylko kiepską podróbką swego narzędzia pracy… Ważne życiowe sprawy to nie tylko te związane z pracą i pieniędzmi. Życzę Wam i sobie, drogie Panie, dużo siły na co dzień, partnerów, którzy was słuchają a nie tylko słyszą, rajstop, które same sobie kupicie i goździków bez opadniętych łebków, życzę, abyście nie doświadczały ignorancji i samotności wśród ludzi. Nie tylko 8 marca.