Mamy z 10-cio letnim stażem wzloty i upadkiKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 20, liczba wizyt: 1983208 |
Nadesłane przez: gonrad dnia 15-02-2010 16:32
Coś się kończy, a coś się zaczyna… Pani Bożenka powiedziała, że jak nie będzie wyjścia to zostanie, tak jakby na połowie pieniążków i połowie pracy, ale wolałaby jednak pracować na cały gwizdek i zarabiać normalnie…
Akurat moja koleżanka z pracy wraca od dzisiaj z wychowawczego i nawet rozmawiałyśmy kiedyś, że jeżeli Malwę przyjmą do przedszkola, to by bardzo chętnie Ciocię Bożenkę „przejęła”… Popularna ta nasza Ciocia . Wszystko fajnie tyle, że ponieważ pani dyrektor przedszkola zadzwoniła w piątek to koleżanka już opiekunkę ma. Nie jest jej co prawda pewna, ale nie powie kobietce z dnia na dzień: „Pani to już dziękujemy”. Zresztą tak samo jak ja nie chciałam tak powiedzieć Pani Bożence, którą osobiście darzę dużą sympatią i szacunkiem, a Malwa uwielbia.
Zrezygnować jednak z miejsca w przedszkolu nie możemy i koniec. Za długo o nie walczyliśmy i czekaliśmy.
Tak czy owak moja koleżanka chce przejąć Ciocię Bożenkę tylko jeszcze nie wie od kiedy. Zanosi się na to, że zostaniemy bez Cioci . Trudno coś za coś… takie życie. Dobrze że Ciocia mieszka blisko i w razie jakby Malwa bardzo się za Ciocią stęskniła, to się możemy spotkać. A że się bardzo lubimy, to mam nadzieję, że uda się .
Śniegu nawaliło znowu… zima na całego, mam nadzieję że za dwa tygodnie już się trochę bardziej przedwiosennie zrobi.. Ale mam pietra. Najgorzej będzie z tym wstawaniem. Wczoraj Malwinka mimo zmęczenia poszła spać po 23… Nie mogła się jakoś ułożyć, pewnie przez te emocje związane z balem. Zaczynamy walkę o wczesne chodzenie spać i wczesne wstawanie… zobaczymy jak nam pójdzie… Może przy okazji Ola zacznie się lepiej wysypiać.
Nie mogę jakoś dopuścić do siebie, że Malwa to już przedszkolak… Jakoś to takie niepojęte… Choć przecież sama tego chciałam od pół roku. Samego przedszkola się nie boję, raczej tych chorób…. .
Miłego popołudnia życzymy…
Nadesłane przez: gonrad dnia 14-02-2010 14:11
( A właściwie nie wiadomo, czy to była tak napewno ospa, bo resztki ma do tej pory, a nawet dermatolog, który Malwę ogladał miał wątpliwości czy to ospa czy opryszczka jakaś... Tak czy owak wirusy bardzo zbliżone nawet leczenie takie samo, a ślady będziemy leczyć długo... niestety. No i nie wiadomo czy nie przywlecze jeszcze ospy z przedszkola... W każdym razie łatwiej ją by przewalczyła, tak czy owak, bo przeciwciała bardzo podobne....)
Wracając do tematu z opiekunki i tak nie możemy całkiem zrezygnować o ile się oczywiście na taki układ zgodzi... Chodzi o to żebyśmy mieli jakieś zabezpieczenie. Bo wiadomo, że Malwa może chorować, a ja nie bardzo mogę siedzieć co chwila na zwolnieniu. Poza tym Malwinka tak bardzo się do Cioci Bożenki przywiązała, że sobie nie wyobrażam, żeby ot tak zniknęła. Tylko czy się zgodzi pracować na pół gwizdka za połowę wypłaty? Tego nie wiem. No i musi mieć szansę szukania czegoś innego. Jak znajdzie to trudno, chyba że czasem dorywczo nam pomoże. Zobaczymy....
Tak czy owak czeka nas rewolucja... Malwince skończy się spanie do 10 i chodzenie spać o 23... Z tego to się akurat cieszę :).
No i czekają nas spore emocje bo:
a) Malwa zdziczała nieco przez zimę;
b) Malwa to nie Ola, która tylko jak dzieci zobaczyła to już rodzice byli niepotrzebni... Malwa się musi oswoić - ostrożna jest i już, taki jej urok..
Nawet sobie nie wyobrażacie, jaka ciekawa jestem, jak będzie wyglądał początek chodzenia Malwinki do przedszkola.
Fakt, że ją przyjęli teraz, ma sporo zalet :
a) Dzieci w grupie nie płaczą,
b) Czas chorób nie będzie tak długi, bo tylko marzec, kwiecień, a potem już jest znacznie lepiej.
c) I od września będzie już zupełnie dobrze, a napewno lepiej niż gdyby jej teraz nie przyjęli.
Pożyjemy, zobaczymy ...
Malwa piękna jak zwykle :): :)
Nadesłane przez: gonrad dnia 06-02-2010 16:41
Wczoraj Malwa ogladała dawno, dawno nagraną dobranockę "Pani Róża i Gryzelka". Bajeczka była o tym, jak Gryzelka pokłóciła się z przyjaciółką i ponieważ była na nią wściekła przyszła do nich do domu Panie Złość. Malwa przybiegła do mnie żebym ją ratowała, bo tam jest taka straszna pani. Poszłam i tłumaczę:
- Ta pani jest tylko w bajce i nie przyjdzie do Ciebie ... ( i tu mnie coś podkusiło - pedagog ze mnie od 7 boleści) no chyba, że się z Olą pokłócisz...- i tu mnie moje dziecko zaskoczyło...
- E... to nie przyjdzie, bo ja się z Olą nie kłócę, ona jest moją najlepszą przyjaciółką. - .
Ciekawe z tym "nie kłócę" jakoś nie zauważyłam... Może tylko 10 razy dziennie...
Ale podobno kto się lubi ten się czubi... albo odwrotnie