Na pasach- z Zebrą bezpiecznieKategorie: Zainteresowania Liczba wpisów: 10, liczba wizyt: 19435 |
Nadesłane przez: Zebra_Bezpieczna 11-07-2011 20:03
Przejścia dla pieszych to najbardziej niebezpieczne miejsca na polskich drogach. Skupmy się dziś na tych małych skrawkach drogi dopuszczających ruch pieszych. Miejscach, gdzie kierowcy zwracają tak niewiele uwagi na niezmotoryzowanych uczestników ruchu. Pieszych, którzy często tam nadinterpretują swoje prawa, zamiast jeszcze bardziej wzmóc swoją czujność.
Opisując wam wypadek na ul. Pułkowej powinienem dokończyć historię tego tragicznego przejścia, gdyż miała ono swój ciąg dalszy i smutną puentę. Na pewno wielu z was zwróciło uwagę przejeżdżając tamtędy, że tego przejścia już nie ma. Zostało zlikwidowane. Otóż kilka tygodni później, po tym strasznym wypadku z udziałem dzieci, na nocnym dyżurze zostałem znowu skierowany w to fatalne miejsce do potrącenia kobiety ze skutkiem śmiertelnym. Pomyślałem, że jakieś fatum ciąży nad tym miejscem, ale co, zrobić taka praca. Mimo natychmiastowej pomocy lekarskiej kobieta nie przeżyła. Lecz najbardziej zaskoczony byłem informacją, która dotarła do mnie później. Dowiedziałem się że ta osoba była bardzo mocno zaangażowana w poprawę bezpieczeństwa pieszych, mieszkających przy tak ruchliwej trasie jaką jest wylotówka na Gdańsk. Podobno za punkt honoru postawiła sobie, że znane nam tak niebezpieczne przejście zamknie i przeniesie lub co najmniej wyposaży w sygnalizację świetlną. Dopiero własną śmiercią doprowadziła swoje dzieło do końca, zginęła idąc wieczorem do przyjaciół na kolację, przechodząc na drugą stronę trasy. Przejeżdżając tam nieraz widzicie kwiaty czy znicze, lecz nawet nie przypuszczacie, jak wiele nieszczęść i cierpienia wiąże się z tym małym skrawkiem drogi. Jednak nie tylko na tym przejściu dochodziło lub dochodzi do potrąceń pieszych. Myślę, że na około 80% przejść w Warszawie, nie ważne czy wyposażonych w sygnalizacje świetlną czy nie, doszło do jakiegoś wypadku. Zadajecie sobie więc pytanie, dlaczego do nich dochodzi? Odpowiem, że przyczyn jest wiele, dlatego wszystkie wypadki są przez nas traktowany wyjątkowo i nie szablonowo, gdyż każdy z nich ma swoją dozę ciekawej i niesamowitej indywidualności.
Zwróćmy dziś uwagę na jeden z ciekawych aspektów. Co robi kierowca z przednią szybą żeby uatrakcyjnić swój samochód? Otóż tyle, na ile pozwoli mu wyobraźnia. Widziałem np. maskotki przy lusterku wielkości ludzkiej głowy bujające się przed oczami i rozpraszające uwagę, GPS przyklejony na wprost oczu, żeby nie zgubić drogi (drogi nie zgubi ale czy ją widzi), firanki, zasłonki, ołtarzyki, figurki migające oczami i ruszające rękoma i nogami, lub nie odśnieżoną całkowicie w zimie przednią szybę z wyskrobaną tylko małą dziurką.
Co potrafimy robić przejeżdżając przez przejście dla pieszych? - otóż wszystko: czytać gazetę lub książkę, pisać na laptopie, oglądać telewizję, malować się szukając w między czasie perfum w torebce i patrząc w lusterko, o rozmowie przez telefon komórkowy czy ustawianiu radia już nawet nie wspominając. Zdarzył mi się nawet kierowca uprawiający sex w czasie jazdy, mimo spowodowania wypadku oświadczył, że było warto. Czasami myślę, że nasze samochody mają już wbudowane autopiloty, bo nie wiem jakim cudem wszyscy się jeszcze nie pozabijaliśmy, nie mówiąc o tych biednych pieszych rozganianych na przejściach.
Zawsze powtarzam swojej rodzinie czy znajomym - Co wam to da, gdy pukając do bram „św. Piotra” lub jeżdżąc na wózku inwalidzkim powiecie, że mieliście pierwszeństwo, życie i zdrowie macie tylko jedno. Wchodzą na przejście dla pieszych rozglądajmy się dokładnie, czy któryś z kierowców zbytnio się nie spieszy lub czy auto przypadkiem nie prowadzi się samo.
W tamtym roku na ul. Marynarskiej doszło do tragicznego potrącenia na przejściu dla pieszych. Nie będę wam opisywał grozy z jaką się tam zetknąłem, wystarczy, że wyobrazicie sobie kilkudziesięciotonowy dźwig samojezdny (czołg na kołach). Kobieta stała przed przejściem dla pieszych i czekała na zmianę sygnalizacji świetlnej. Po drugiej stronie jezdni znajdowała się jej praca. Może myślami była już w biurze, może starała się rozwiązać w myślach jakieś inny problem dnia codziennego. Wiem jedno, tego dnia zbytnio zaufała dewizie, że czerwone dla pojazdów znaczy stój, zielone dla pieszych znaczy idź. Wszyscy po wypadku byli wstrząśnięci, kierowca oniemiał, a my bardzo chcieliśmy dowiedzieć się, jak do tego doszło. I udało się, jeden z biurowców miał tak ustawioną kamer monitoringu, że dokładnie było zarejestrowane przejście dla pieszych w chwili wypadku i to, co się na nim stało. Na nagraniu widać stojące trzy osoby, po zmianie sygnalizacji świetlnej piesi ruszają, ale tyko dwoje z nich przezornie patrzy w lewo i natychmiast wraca na chodnik. Widzą bowiem że ogromny dźwig nie ma zamiaru się zatrzymać. Wspaniała kobieta, matka, żona, zaganiana jak wiele innych polskich kobiet nie spojrzała w lewo…ZGINEŁA. Pamiętajcie polskie drogi, polskie przejścia dla pieszych są bardzo zdradliwe. Pierwszeństwo to jedno - ostrożność to drugie.
Obiecałem wam pokrótce wyjaśniać, co policjanci robią na miejscu wypadku oprócz tego, że się nudzą i nic ni robią według waszego mniemania. Pamiętajmy, że po wypadku ze skutkiem śmiertelnym, dopóki na miejsce nie przyjedzie prokurator lub w inny sposób nie wyda dyspozycji, policjanci nie mogą nic usunąć z miejsca zdarzenia. To prokurator zatwierdza wszelkie postępowania na miejscu takiego wypadku.
Ponadto przeczytałem ostatnio artykuł w Internecie oraz dyskusję na jego temat o tym, jak każdy powinien ostrzegać się światłami o obecności policji, gdyż na pewno stoją gdzieś w krzakach dybiąc tylko na wasze ciężko zarobione pieniądze. Po pierwsze, przypomniałbym i zasugerował przeczytanie art. 29 z kodeksu Prawa o ruchu drogowym. Po drugie, każdemu z Was zadam pytanie i zadanie do rozwiązania ilu morderców, złodziei, bandytów, porywaczy czy pedofilów uprzedziliście w ten sposób i ułatwiliście im ucieczkę. Nigdy nie wiecie, w jakim celu stoją ci znienawidzeni przez Was stróże prawa. POZDRAWIAM.
asp. Piotr Szymański