Oficjalnie wczoraj, dla niektórych, zaczął się weekend. Ja, niestety, w tym tygodniu, do tego grona nie należę. Dziś musiałam iść do pracy. Przyznaję się jednak, ze się nie napracowałam, bo mi się najzwyczajniej nie chciało. Od poniedziałku będę nadganiać z wywalonym językiem, aby do końca miesiąca zdążyć...do poniedziałku pozostała jednak cała niedziela i nie zamierzam sobie pracą zawracać głowy w ten, i tak skrócony, weekend.
Ale ja nie o tym chciałam...
Dziś mieliśmy w pracy dyżur we czwórkę, tzn. tak wyglądała teoria. W praktyce było nas pracujących troje, a czwarty siedział i miał "chuch"...Wczoraj był na trzydziestce kolegi, więc nie wypadało tak "poważnego" wieku nie opić...Akurat dzisiejszy dzień nie należał do zbyt pracowitych, a kolega, w miarę sił swoich się starał...nie przeszkadzać.
Poza pracą pozostało dwóch kolegów, bo akurat dziś przypadł im dzień wolny. Jednak w sytuacjach nadzwyczajnych, mamy prawo do siebie w dzień wolny od pracy zadzwonić. A, ze problem miałam, to do kolegi P. zadzwoniłam...Zadałam pytanie i ...czekałam na odpowiedź. Kurcze, pytanie wydawało mi się raczej nieskomplikowane, więc skąd ta cisza?
Zagadka się wyjaśniła, kiedy kolega zaczął mi na to pytanie odpowiadać, a właściwie próbował, bo miał problemy ze skleceniem sensownego zdania. Przeprosił, że wczoraj pobalował do 4:00 nad ranem...To właściwie skończył dopiero dziś, a że telefon wykonałam około 10:00, no to miałam w słuchawce co miałam, czyli bliżej nieokreślony bełkot.
W sumie, sobota, w dodatku wolna, kolega miał prawo być w stanie wskazującym.
Chciałam szybko rozmowę zakończyć, kiedy padło pytanie czy wypijemy razem kawę? Pytanie dość dziwne, zważywszy, że pijemy ją w pracy codziennie, akurat razem, bo tylko my kawę pijemy...Głębszego sensu pytania się nie doszukiwałam i ponownie usiłowałam zakończyć rozmowę, a wtedy kolega wyskoczył z tekstem, że ja to taka ich kierowniczka jestem. Roześmiałam się. Ja po prostu staram się stawiać ich do pionu jak się trochę zapominają. Z drugiej strony, kolega P. jest jedynym, którego ustawiać nie trzeba, bo robi co do niego należy.
Rozmowę wreszcie mi się udało skutecznie zakończyć, ale przyznam, ze mnie rozbawiła.
W ogóle humor miałam dziś fajny, więc imprezowe zagrywki kolegów mi nie przeszkadzały, tym bardziej, że trzech członków załogi działało na "półpełnych" obrotach i wszystko funkcjonowało jak należy :)
Zamknij