Wcześniej już wspominałam, że mój Mati ma duży dystans do mojego taty. Właściwie to nie wiemy dlaczego. Żeby było śmieszniej, to ja mam również wrażenie, że tata boi się Matusia...a może jego reakcji na siebie? Tak czy siak, mowy nie było, żeby Mati usiadł dziadkowi na kolana, czy przebywał z nim sam w pokoju, nie mając na oku babci lub mnie.
A dziś podobno nastąpił przełom!
Rodzice z małym wybrali się na spacer nad morzem i na spacerze liczył się tylko dziadek i zabawa z nim w rzucanie np. kamyków do wody czy uciekanie przed falami. Mama stwierdziła, ze mogłaby się ulotnić i mały nawet by się nie spostrzegł.
Cieszę się, bo dzięki temu mama nie będzie tak zmęczona, bo jednak za moim zbójem trzeba nadążyć, a jak wiadomo dzieci mają energii tyle, że pół rodziny by nią obdzielili.
Zobaczymy jak dalej będzie rozwijać się przyjaźń między dziadkiem a wnukiem
Zamknij