- Weź ubierz Kosmyka, a ja ci zrobię kanapki.
-I co jeszcze?
-Jak to, co jeszcze?
-Co jeszcze mam zrobić, żebyś mi zrobiła kanapki?
-No nic! Uważasz, że zawsze robię ci kanapki za coś?
-Tak.
- Ale dziś jest inaczej!
Dziś miałam dużo usychającego chleba i musiałam się go pozbyć :D
No i szok. Przez dziesięć miesięcy czaiłam się na moje rurki sprzed ciąży. Czaiłam się, skradałam, a kiedy wreszcie się odważyłam, spodnie okazały się za duże :/ Smuteczek!
Do pensjonatu zjechali się goście - bardzo mili, wczoraj wszyscy siedzieliśmy do północy w naszej kuchni i gadaliśmy. Kosmyk zachwycony - wreszcie jakieś nowe twarze!
Wśród gości - obcokrajowiec, Fred z Belgii. Nawet się odważyłam mówić po "mojemu angielskiemu" :D
Szykujemy jedzonko na imprezę sylwestrową. Jutro następny nalot gości.
Świąteczna kuchnia:
Zimowe jezioro :)
Zamknij