Zabiegana MarzycielkaKategorie: Rodzicielstwo, Rozwój, Zainteresowania Liczba wpisów: 55, liczba wizyt: 150614 |
Nadesłane przez: witaminkaa 21-11-2011 22:40
Pojechaliśmy w piątek 7,5h(!!) normalnie podróż trwa do 6h.. Wyspaliśmy się jednak po podróży by w sobotę być wypoczęci na 50 urodziny moje brata.
Szymon zawsze znajdzie sobie bratnią duszyczkę do zabawy:) W kierunku Szczecina jechała z nami Laura, pół roku strasza od Szymonka. Jak się wspaniale bawili! A kawaler z Szymona! Kokietował aż boki było zrywać.:)
Urodziny były w lokalu, prawie jak u mnie na ślubie. Jedzenia było sporo, ciasta piekła siostra bratowej torta też a wszystko tak pyszne!! Mało tego był kącik z smaluszkiem, ogórkami kiszonymi, kiełbasą wiejską i pasztetem, a przed naszym wyjściem wjechał płonący udziec! Mój synek znowu mnie zaskoczył, szalał na parkiecie pomimo swych 2 lat, praktycznie do domu wróciliśmy po 22:00 bo słaniał się już na nóżkach.
Tej nocy nie pospaliśmy bo kto wracał z imprezy to Szymon się budził, siadał na łóżku i pytał cicho: "-Mama?", odezwałam się że jestem i kładł się spać. Niestety ostatni mój brat wrócił o 05:00 rano. Mogliśmy z synkiem parę godzin jednym ciągiem pospać.
Dobrze więc że wyjazd zaplanowałam w poniedziałek, mieliśy czas by się zregenerować. Niestety dzisiejsza podróż (ponowne 7,5h) dała nam w kość. Obydwoje byliśmy zmęczeni i marudni. Humorki wróciły jak mąż odebrał nas z dworca, chłopaki stęsknieni za sobą bardzo byli:) I ja tęskniłam za spokojem.